Etykiety

niedziela, 30 października 2011

Po długiej przerwie

Witajcie kochane! Powrót do pracy trochę (bardzo!) zaburzył moje możliwości czasowe. Z tego powodu ostatnio aniołów jak na lekarstwo. Brakuje mi lepienia, malowania i wymyślania. Sama od siebie nic nie tworzę, chociaż już mam pomysły świąteczne (mam nadzieję, że przed Świętami zdążę je zrealizować ;)). Na szczęście są jeszcze zamówienia, i to bardzo inspirujące!

Jakiś czas temu kochana Ewcia z Primulą nie mniej kochaną złożyła u mnie zamówienie na kolejne aniołki. Więc z przyjemnością zabrałam się do pracy. Aniołki dotarły już do zamawiających i mogę się nimi pochwalić. Dziś część zamówienia, reszta będzie później (kiedy dotrze już do wszystkim obdarowywanych).

Najpierw Janioł do pokoju małej Martusi. Miał być falbianiasty, koronkowy i ze wstęgą z napisem. Taki też powstał i mam nadzieję, że dobrze będzie się sprawował w pokoju małej kobietki.


Kolejny już poważniejszy. Końcówki sukienki ma zaznaczone białym paseczkiem, nie udało mi się jednak uchwycić tego aparatem, niestety :/



Powstały też spontanicznie dwa anioły do pokoju dziewczęcego dla córeczek Ewy. Zobaczyłam ich pokój na Ewki blogu i nie mogłam się powstrzymać. Zdjęcia są oczywiście autorstwa samej Ewy, bo ja jak zwykle gapa i nie sfotografowałam Janiołów przed wysłaniem. Dziękuję Ewuś :*




Czy wy też nie wiecie czasem w co włożyć ręce? Ja ostatnio mam chyba taki czas ;) Niedługo kolejna porcja, tyle pomysłów rozsadza mi głowę, a tak mało czasu na ich realizację... Dziękuję, że ciągle zaglądacie do mnie i cieplutkie pozdrowienia ślę moim podczytywaczom :*

poniedziałek, 3 października 2011

Prezentowo sie zrobiło - Gwiazdka sie zbliża :)

Miałam kiepski dzień. Taki, kiedy włosy się nie układają, a codzienność wdziera się w myśli i smutno jest bardzo. I wiecie, dzięki dwóm osobom z blogowego światka znowu poczułam się pełna energii i szczęśliwa! I to dzięki osobom, które nigdy mnie na oczy nie widziały! Zaskakuje mnie niesamowicie ten blogowy świat, do którego przystąpiłam kiedyś z ciekawością, nie wiedząc, jakie cudowne, bezinteresowne osoby go zamieszkują!

Pierwszą z nich była Calypso . Kiedyś zamówiła u mnie anioła na Komunię. Aniołka tego wysłałam jej jako prezent świąteczny. Nie pojawił się on na moim blogu, bo jego zdjęcie zniknęło w czeluściach popsutego, starego komputera. Niedawno odezwała się do mnie ta kochana Kasieńka i spytała, co by mi się wymarzyło. A że zbliżały się trzecie urodziny córeczki przyjaciół - Karolinki (o Karolci można poczytać klikając na zdjęcie z 1% podatku), wymarzył mi się dla niej prezent od Kasi. Kasia zabrała się do pracy z prędkością światła! Kilka dni później była już u mnie paczuszka. A co w niej się znalazło! Łzy w oczach mi stanęły, tak się wzruszyłam. Najpierw oczywiście cudna Króliczka (mam tylko zdjęcia zapakowanej Króliczki, miałam zrobić na imprezie urodzinowej wraz z Karolcią, ale impreza była tak przednia, że... nie zdążyłam wyjąć aparatu z torby! mam nadzieję, że Kasia zrobiła zdjęcia niezapakowanej Króliczki i pokaże ją u siebie).



Do Króliczki było dołączone serduszko z imieniem jubilatki! Cuuuudo! Nie muszę chyba pisać, jak zareagowała Karolcia? :) Dodam tylko, że jej mama oglądała z zachwytem Królisię z każdej strony :)

Ale cóż to? Razem z Królisią z paczuszki wypadł...Ślimak!!!! Ślimak dla Trolla! Ślimaki Kasi podziwiałam od dawna, ale nie sądziłam, że u mnie w domu zamieszka jeden z nich!



Tymuszka zachwycony, piszczał z uciechy! Wyprzytulał Ślimaka na wszystkie możliwe sposoby.
W liście napisanym na pięknej papeterii Kasia wyjaśniła, że Ślimak jest prezentem urodzinowym dla mojego Trolla. Dziękuję jeszcze raz Kasiu :*
Ale to nie wszystko, o nie! Kasia stwierdziła, że dla mnie też coś musi się w paczuszce znaleźć i dostałam coś dla ciała - słodkości, i coś dla ducha - sól do kąpieli. Zdjęć nie będzie, bo wszystko zostało natychmiast zużyte, hehe :)

Kasiu, jeszcze raz dziękuję z całego serca, to była magiczna paczuszka!

Ale, ale, na tym nie zakończył się dzień, który miał być dość niesympatyczny, a zrobił się taki czarodziejski!

Ostatnio co weszłam na blog Zuzanny, podziwiałam jej karteczki. Strasznie podoba mi się jej styl - elegancki, nieprzesadzony, słodki. Karteczki zawsze są pięknie dopasowane kolorystycznie i pomysłowe - uwielbiam je oglądać! Zuza po tych moich zachwytach chciała mi przesłać jedną karteczkę, na co czekałam z wypiekami na twarzy. I przyszła paczuszka... chwila, chwila, jedna karteczka potrzebuje aż całej paczuszki?! Jak się domyślacie, ta anielska dusza nie poprzestała na jednej kartce! Oto co ukazało się moim oczom:



Nie jedna, a cztery prześliczne karteczki! Śliczny liścik od Zuzy! Do tego przydasie, które już mnie natchnęły do kolejnych aniołów, a nawet do zorganizowania niedługo czegoś słodkiego :) Spójrzcie tylko z bliska, jakie wspaniałe kartki dostałam!!!


Ta po prostu trafiła w samą dziesiątkę - mój brat z żoną obchodzą niedługo pierwszą rocznicę ślubu - będzie  cudowna na tę okazję!



Wszystkie motylki na tej karteczce są prześlicznie trójwymiarowe! Ta karteczka będzie czekać na jakąś wyjątkową okazję :) Nawet już domyślam się po cichu na jaką... :)


Ta jak nic z Wielkanocą mi się kojarzy! Kolorystyka prześliczna - identyczne kolory mam w dużym pokoju, więc to jest najlepszym dowodem, że Zuza trafiła niesamowicie w mój gust!


I ostatnia, specjalnie na koniec zostawiona, bo... nie oddam jej nikomu! :)No po prostu zakochałam się w niej po uszy, jest moja i tylko moja! Będzie stała na szafce nocnej u mnie, a ja codziennie będę ją podziwiać!

Zuzka, kochana, nawet nie wyobrażasz sobie, jaką mi przyjemność sprawiłaś, jak poprawiłaś humor, ile wiary w drugiego człowieka wlałaś w moje serducho! Kartki są niesamowite po prostu, przydasie cudnej urody, a ty sama Zuzanno jesteś przekochana!

Dziewczyny, nie wiem, skąd  się bierze taka dobroć, bezinteresowność, ale jest po prostu niezwykła! I wiecie co? Dzielą nas kilometry, ale mam wrażenie, że świat blogowiczek jest taką jedną rodziną. 

Dziękuję wam za Gwiazdkę we wrześniu, w środku tygodnia, w słoneczny, cieplutki dzień. Dziękuję za uśmiech na twarzy i wpuszczenie do głowy optymizmu! Dziękuję kochane kobietki :*

sobota, 17 września 2011

Genius Loci

Wiecie, mimo tego, że robię anioły, że one fruwają po Polsce, to i tak zawsze z niedowierzaniem przyjmuję fakt, że ktoś chce moje anioły kupować, że komuś naprawdę się podobają. Ja w nich widzę tyle niedociągnięć, ciągle nad nimi pracuję i ciągle mam wrażenie, że co innego mi w głowie siedzi, a co innego wychodzi. I taka mnie niemoc czasem ogarnia, bezsilność, że nie mogę zrobić dokładnie tego, co chcę.... A potem pojawia się kolejna osoba, która coś zamawia, a mi rośnie w serduchu ogromna radość i przepełnia mnie całą! Tak było z najcierpliwszą zamawiającą - Ewą. Jakie cuda tworzy Ewka nie muszę opisywać - sama za każdym razem, kiedy do niej zaglądam, zbieram szczękę z podłogi. I to właśnie Ewa zamówiła u mnie olbrzyma, który miał być opiekunem jej domu. Co za wyzwanie, aż mi w środku wszystko z przejęcia drżało! A potem się zaczęło - w ciągu wakacji trafiło w to zamówienie trochę paskudnych przypadków, ciągle coś się przesuwało. Nawet nie wiecie, jak się ze wstydu paliłam! A Ewa ze stoickim spokojem czekała i jeszcze mnie pocieszała! Sama jest aniołem, tylko w ludzkiej skórze! Wstyd przyznać, ile na swojego opiekuna czekała, więc się zgrabnie od odpowiedzi wywinę ;) W końcu powstał - 40 centymetrowy, największy, jakiego zrobiłam! Bałam się, czy mi się do piekarnika zmieści, ale dał radę :) Na włosy poszedł cały złotol, tyle tych kłaczków się nazbierało! Anioł został zaklęty i ozdobiony na odwrocie moim ukochanym napisem łacińskim Genius Loci - oznacza ducha opiekuńczego, takiego anioła stróża. Mam nadzieję, że będzie opiekował się całą rodziną Ewy dłuuuuuugie lata!

(zdjęcia aniołów są zrobione przez Ewę na moją prośbę - miałam kiepskie światło i nie byłam w stanie zrobić wyraźnego zdjęcia)


A ponieważ Ewa wykazała się anielską cierpliwością, pofrunął do niej jeszcze jeden anioł, mniejszy, który Ewa postanowiła zawiesić kiedyś w swojej pracowni (na co mordka mi się roześmiała :)).



I dla porównania - olbrzymek z maluszkiem:


Ewa była bardzo zadowolona ze swoich skrzydlatych przyjaciół, czego dowód dała mi ostatnio. Ale o tym ciiiiii, jeszcze kiedyś będzie :)

sobota, 10 września 2011

Ślubne

Nazbierało mi się trochę ślubnych aniołów. Zamówienia ślubne bardzo mnie cieszą, bo zawsze kiedy robię takiego anioła, myślę sobie, że taki anioł na Nową Drogę Życia to nie tylko zwykła pamiątka, ale taki prywatny stróż... już nie jednej osoby, ale dwojga. Zaklinane, by na zawsze niosły szczęście obdarowanym! Ech, uwielbiam śluby, zawsze na nich płaczę ze wzruszenia. Od mojego minęło już 5 lat, a ja ciągle zakochana i z rozrzewnieniem wspominająca ten dzień, kiedy przy rodzinie i przyjaciołach wyznawaliśmy sobie największą miłość na świecie!

Pierwszy z aniołów ślubnych jest dla mnie szczególny, bo nie zamawiany, ale robiony dla przyjaciół. Ludzi uwielbiających lata Wielkiego Kryzysu, mafię włoską ;) i czas prohibicji :) Anioł miał być leciutko stylizowany, ale nie za bardzo. Muszę przyznać, że jestem z niego bardzo zadowolona, a nowożeńcy byli zachwyceni!


Zamówienie na następnego anioła ślubnego ucieszyło mnie tym bardziej, że był to kolejny Janioł zamawiany przez Susi! Zawsze kiedy ktoś wraca do mnie z zamówieniem, jest to dla mnie największy komplement! Na blogu Susi oglądałam ostatnio zdjęcia ze ślubu i napatrzeć się nie mogłam na cudowną Pannę Młodą! Mam nadzieję, że anioł Młodym przypadł do gustu. Zdjęcie niestety robione wieczorem z fleszem, bo raniutko anioł był wysyłany, więc go szybko pakowałam. Myślę jednak, ze nawet kolory nie zostały przekłamane, więc można spokojnie go obejrzeć.


A ponieważ poprzedni Janiołek dla Susi dotarł lekko uszkodzony (pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja, na co ta kochana osóbka wcale się nie skarżyła! taka jest cudowna!) to postanowiłam rozmnożyć aniołka ślubnego i na dokładkę wysłać jeszcze jednego :)



Ostatni aniołek ślubny... rozkleił Pana Młodego :) Tak się młodzi z niego ucieszyli, że nie mogłam w to wprost uwierzyć! Wisi już podobno w nowy domku i strzeże właścicieli, którzy już upajają się Miesiącem Miodowym!


I tym oto sposobem z ogromna przyjemnością podczas robienia ślubnych upominków, mogę sobie sama powspominać, jak to było, kiedy ja wychodziłam za mąż... Polecam taki fantastyczny sposób na wspominki!

A następnym razem pojawi się tu prawdziwy olbrzym - takiego dużego anioła dla pewnej niesamowitej osoby robiłam po raz pierwszy, z tym większą chęcią się nim pochwalę! Miłego weekendu - mam nadzieję, ze będziecie mieć czas, żeby wyjść ze swoich pracowni i cieszyć się moją ulubioną porą roku, która ewidentnie już do nas zawitała! Jej zapach unosi się w powietrzu nieprzerwanie... jesień....

wtorek, 6 września 2011

Misz masz

Dzisiaj krótki post misz - maszowy, taki trochę dziecięcy.

Na pierwszy ogień pójdzie aniołek zamówiony dla pewnej małej, uroczej damy :) Miał pasować do kolorów w pokoju, a ja wpadłam na pomysł, żeby miał suto marszczoną, troszkę barokową sukienkę. I kwiaty, bo jak dama to kwiatów wymaga! Dlatego też dla małej Majeczki powstał anioł z kwiatami we włosach.


A jak ma być misz masz, to teraz nie aniołowo, tylko prezentowo. Moje dziecię, które już roczek skończyło, otrzymało od Oli wspaniałą niespodziankę! Olu, nawet nie wiesz, jaką nam radość sprawiłaś tą przytulanką! Tymuszka zachwycony i wcale mu się nie dziwię, bo helikopter mięciutki i po prostu niesamowity! Zdolne twoje paluszki naprawdę tworzą cuda! A oto i nowy przytulak Tymcia:


I uwierzcie na słowo - w realu jest jeszcze piękniejszy! Dopracowany niesamowicie i przezabawny!
Jeszcze raz dziękujemy :*


I kolejna misz maszowa informacja - przeoczyłam jedno wyróżnienie i zapomniałam o nim napisać!  Nie wiem, jak mogłam, ale widocznie i to się zdarza. Od Zuzki wspaniałej z ciepłego, przezabawnego bloga dostałam wyróżnienie już wam znane :)



Zuzik, dziękuję z całego serca za to, że tak miło o mnie pomyślałaś :***** Zadanie wypełniłam, hej!

Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem - dodajecie skrzydeł, jesteście niesamowite!!!!!

A następnym razem będzie baaaardzo ślubnie, ale ciiiiii ;)

sobota, 13 sierpnia 2011

Anioły z ważnymi zadaniami

Wróciłam z cudownego urlopu - wypoczęta i pełna zapału. Szkoda, że niedługo wracam do pracy i czasu będzie mniej...

Zamówienie od pewnej przemiłej osóbki obejmowało jednego anioła. Duży, pastelowy, miał być dla przyjaciół na rocznicę ślubu. I został obarczony ważnym zadaniem - ma spełnić marzenia. Muszę przyznać, że robiłam go ze szczególnymi uczuciami i przelałam w niego mnóstwo pozytywnych myśli i magii. Mam więc ogromną nadzieję, że Janioł podoła zadaniu i marzenia sympatycznej pary się spełnią :)



W brązowe włosy wplotłam pomarańczowe pasemka, coby był trochę bardziej szalony.

A że sympatyczna zamawiająca ma fantastycznego synka, który właśnie skończył roczek, postanowiłam do zamówienia dołączyć maleńki prezent. Czyli kolejnego anioła z ważnym przesłaniem - ma chronić Patryka przez resztę jego życia i sprawić, by było ono pełne szczęścia i miłości.



Muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona i mam nadzieję, że będzie pierwszym z serii aniołów stróżów :) Mniej lub bardziej zwariowanych, ale zawsze z przesłaniem!

Po powrocie z urlopu zauważyłam, że dostałam wyróżnienie od Anety. Dziękuję z całego serca, Wszystkie założenia wypełniłam i nie będę powtarzać, ale niezwykle mi miło, że o mnie pomyślałaś :*




czwartek, 28 lipca 2011

Wyróżnienia

Kochane, dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, miłe słowa i rady. Więc tak: z Mozilli korzystam odkąd pierwszy raz miałam problem z blogerem, więc to nie kwestia przeglądarki. Zmieniłam ustawienia na początkowe i przez jeden dzień mogłam komentować (co pewnie zauważyły niektóre z was) po czym znowu zaczął mi wyskakiwać błąd 503. Dziś z trudem weszłam na aniołowego bloga, nie wiem, czy ten post zostanie opublikowany :(  Za półtora tygodnia przyjeżdża mój brat, może on coś poradzi, bo mój małżonek i ja rozkładamy już ręce. Strasznie mi przykro, że nie mogę was komentować. Ale wierzcie - zaglądam regularnie i podziwiam! Po całym dniu remontu siadam wieczorami przed Waszymi blogami i ładuję akumulatory. Mam nadzieję, że brat pomoże mi załadować także Wasze akumulatory komentarzami :)

Z zaskoczeniem odkryłam, że mój blog został wyróżniony podwójnie przez Aśko i ZuZannę








Szczerze napiszę, że nie spodziewałam się wyróżnienia i zrobiło mi się niesamowicie ciepło na serduchu, że komuś moje anioły podobają się na tyle, że zechciał je wyróżnić. Nie mogłam wyróżnień przyjąć na wspomnianych blogach przez problemy z komentowaniem, ale chciałam tu podziękować dziewczynom :*

Wszystkie blogi, które przeglądam, są wspaniałe, ale chciałabym wyróżnić w szczególności:

EWĘ - za tworzenie szalenie oryginalnych, niesamowitych i smakowitych bukietów, które za każdym razem mnie zaskakują!
SUSANNĘ -  nie znam nikogo, kto szyje takie cuda jak ona - niepotrzebne jej sieciówki, projektanci, bo sama potrafi ubrać swoją szafę w najlepsze i najmodniejsze ciuchy!
DYSIACZKA - za wspaniały świat, pełen ciepła i piękna :)
AGUSIĘ  - przede wszystkim za niedocenianą często koronkę, której jest mistrzynią! (a ja nie mogę zapisać się do niej na candy przez te komentowanie :(((( )
ANETĘ - sutasz w jej wykonaniu to dzieło sztuki!
SZALIR - bo czuję się u niej na blogu jak we własnym domu :)
ZUZKĘ  - za piękne zdjęcia, dowcipne teksty i opisanie tego, co przeżywa każda mama w lekki sposób!

Nie mogę nawet poinformować tych osób o wyróżnieniach, chociaż jeszcze będę się starała wieczorem... Mam nadzieję, że zajrzą i same zobaczą, jak ważne dla mnie są ich blogi!

A teraz w myśl zasady - 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie:

1. Zacznę dość smutno, bo smutny mam lipiec - nie znoszę pogrzebów (jak większość osób), bo irytuje mnie docenianie osób dopiero po śmierci. I jestem jedną z niewielu osób, które nie czują żadnej potrzeby chodzenia na cmentarz w celu postawienia świeczki, kwiatka czy pogrzebania grabkami w ziemi. Wolę pamiętać ludzi żywymi, niż gapić się na pomnik, który dla mnie jest tylko symbolem dla rodziny.

2. Kocham remonty, zmiany w domu, od 3 lat dopieszczam moje mieszkanie i końca nie widać.

3. Namiętnie gram w pewnym radiu o pieniądze, które ciągle mam nadzieję wygrać i już wiem, co z nimi zrobię jak wygram :) Zaplanowane mam to dokładnie w zależności od dnia i nastroju! Mężuś się ze mnie śmieje, ale zdziwi się, jak w końcu zadzwonią i wygram, haha :)

4. Niestety, namiętnie kocham również palenie, które rzuciłam na 2 lata w czasie ciąży i karmienia, a które wróciło do mnie ze słodko-gorzką radością.

5. Gotuję różne, różniaste potrawy z zapałem godnym lepszej sprawy, za to pieczenie to dla mnie katorga, dlatego najlepiej wychodzi mi... sernik na zimno z proszku :)

6. Nigdy nawet nie podejrzewałam, jak bardzo zmienia człowieka dziecko. I było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, chyba największym w życiu. Ciągle uczę się nowej roli, ciągle się przyzwyczajam i nie mogę poznać siebie sprzed Tymuszki. Jest to czasem denerwujące, bo myślałam, że do końca życia będę taka sama, a tu klops :) Ale nigdy nie cofnęłabym czasu, nie czekałabym dłużej. Miłość mojego życia śpi słodko w łóżeczku, a ja mogłabym dla niego zmieniać się choćby co godzinę, jeśli by trzeba było!

7. Moje anioły porozjeżdżały się po Polsce i nie tylko, a ja sama w domu posiadam...tylko jeden egzemplarz, ten z rozmoczonym skrzydełkiem, który uratowałam i tak ta jedna kaleka została. Ciągle planuję zrobienie dla siebie anioła, mam dla niego miejsce, ale nie mam czasu. Szewc bez butów chodzi...

Uciekam na urlop, mam nadzieję, że do jutra uda mi się wysłać wszystkie zamówione anioły, bo w poniedziałek będę podziwiać Beskidy. Nie mogę się doczekać, jakbym miała ogon to bym nim z radości merdałą :) Trzymajcie kciuki za pogodę. Pozdrawiam i do "zobaczenia"!

środa, 20 lipca 2011

Delikatne zamówienia

Nie mogę komentować waszych blogów :( Wyskakuje mi błąd 503 - cokolwiek to znaczy. Zaglądam, widzę cudowności i chcę skomentować, a tu nic, aż mnie szlag jasny trafia. Może ktoś mi napisze, dlaczego tak się dzieje? Przeglądarka zmieniona, a ja nic nie mogę napisać. Ech, czasem aż się cisną pod palce same pochwały waszych tworów, szkoda, że nie mam możliwości ich zapisania... Ale będę próbować dalej, może ktoś mi podpowie, co mogę zrobić.

Siedzę nadal w zamówieniach. Bardzo przyjemnych, bo uwielbiam lepić, kiedy widzę, gdzie mój anioł będzie wisiał. Od razu przychodzą mi do głowy pomysły, czasem kilka i trzeba wybierać, w którą stronę popłynąć :)

Pierwszy aniołek trafił do kochaniutkiej osoby, która czekała na swojego kuchennego stróża :)


Drugi natomiast trafi do wnętrza pełnego starych, stylowych mebli, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością. Zamówiony na prezent - mam nadzieję, że spodoba się obdarowanej :)
Jako jedyny mój anioł miał farbowaną koronkę - kolor żadnej mojej koronki nie pasował do całości, więc musiałam pobawić się farbowaniem...herbatą :) Wyszło kolorystycznie idealnie!


Jeżeli ktokolwiek ma pomysł, co mogę zrobić, żeby móc komentować znowu Wasze blogi - proszę o pomoc. Obecnie jestem w kropce i mogę tylko napisać, że jesteście niesamowitym natchnieniem, jak zwykle zresztą :)

poniedziałek, 4 lipca 2011

Serduszkowo

Coś ostatnio mi się w domu serduszkowo zrobiło i powstała seria Janiołów z sercami. Jednego mogę już pokazać, ponieważ dotarł do właścicielki, na resztę przyjdzie czas.
Jak zwykle ostatnio anioł duży, ok. 30 cm. I też jak ostatnio wszystko - pastelowy. Jakoś tak lato, ze swoimi prześwietlonymi słońcem kolorami, nastraja mnie pastelowo właśnie. W zapomnienie, pewnie aż do jesieni, poszły żywe kolory, a w mojej pracowni królują farby we wszystkich możliwych rozbielonych barwach.



Ostatnio mam dwie lewe ręce - też macie takie okresy w życiu? Najwidoczniejszym tego przykładem jest wygląd mojego przedpokoju. Kupiłam sobie śliczną puszkę z kremowym akrylem, widocznym zresztą na zdjęciu. Otworzyłam w kuchni i cała zadowolona niosłam do pracowni. W przedpokoju jakiś duszek chyba wytrącił mi ją z ręki. Możecie sobie wyobrazić wygląd rzeczonego przedpokoju... Do dziś na ścianach straszą zaschnięte, kremowe kropy. Tak to jest, kiedy się chodzi z głową w chmurach...

piątek, 24 czerwca 2011

Nadmorskie inspiracje

W weekend byliśmy nad morzem. Nam moim kochanym Bałtykiem. Uwielbiam wszelkie marynistyczne inspiracje, natchnienie przywożone znad morza. Tym razem było ono podwójne. Powstały bowiem dwa Janioły na zamówienie, oba znowu duże, 30 centymetrowe.

Z jednej strony  podczas malowania jednego z nich ręka sama sięgnęła po kolory typowe dla marynarzy. Miał być trochę inny, ale jak mnie poniesie to nie ma przebacz, wychodzi co wychodzi ;)


Natchnieniem do drugiego były pastelowe kolory zachodu słońca nad morzem. Mogłabym stać i gapić się z rozdziawioną gębą na ten spektakl całymi godzinami!


Miło mi niesamowicie, że tu zaglądacie i komentujecie! Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym! Pozdrawiam stałych bywalców i tych, co zajrzeli po raz pierwszy - może się rozgoszczą? :)

Dla Was wszystkich trochę mojego raju:



Pozdrawiam!

wtorek, 21 czerwca 2011

Biel

Jakiś miałam zastój ostatnio, część zdjęć z poprzednio wykonanych Janiołów zniknęło w czeluściach starego komputera, a nowe wylatywały tak szybko, że nie miałam weny do ich fotografowania. Ale powolutku nadrabiam i w najbliższym czasie pojawi się kilka olbrzymków 30 centymetrowych.


Ten, którego przedstawię dzisiaj, był prezentem. Została nim obdarowana osoba, dzięki której wiem, że istnieją dobrzy, bezinteresowni ludzie na świecie. Mam to ogromne szczęście, że zawsze, kiedy zaczynam wątpić w ludzi, pojawia się koło mnie jakiś anioł w człowieczym przebraniu. Ogromne to szczęście! A ten mój skromny podarunek miał być podziękowaniem za okazane serce.



Podobno się bardzo podobał, a mnie to niesamowicie cieszy :)

W czasie, kiedy mnie nie było, miałam przepiękną wymiankę z Ritką, ale nie jest sfotografowana. Pochwalę się następnym razem :)

Dwa anioły czekają na malowanie, więc niedługo przyfruną też tutaj! Pozdrawiam wszystkich zaglądaczy - cieszy mnie bardzo, że jesteście ze mną :)

wtorek, 10 maja 2011

I poleciało!

Jeszcze chwilę mnie nie było, ale tak bywa, kiedy dwójka humanistów próbuje zainstalować oprogramowanie w kompie ;) Ale jestem przeszczęśliwa, bo odzyskaliśmy większość zdjeć Tymuszki!!!!! Od razu zostały zgrane na płyty i mam nadzieję, że już nie będą miały szans zniknąć.

Otrzymałam już wszystkie adresy od zwyciężczyń candy. Dzisiaj więc w świat poleciały nagrody. A wyglądają one tak:

Pierwsza nagroda to popękany Janioł (ok. 25 cm), pachnąca kwiatowo saszetka do szafy i woreczek na przydasie, w którym zwyciężczyni znajdzie co nieco.




Drugie miejsce to również spękany Janioł (ok. 25 cm) i kwiatowy woreczek do szafy.


Trzecie miejsce też zostało nagrodzone Janiołem (ok. 15 cm), tym razem ozdobionym koronką i kwiatowym woreczkiem.



Mam cichą nadzieję, że nagrody się spodobają:). Dziękuję za to, że mimo mojej nieobecności tu zaglądacie. Pędzę nadrabiać i pozdrawiam!

wtorek, 3 maja 2011

Wyniki candy!

Najpierw tłumaczenie - pewnie kilka osób zauważyło, że nie miałam ostatnio możliwości zaglądania do Was. Nie zawitałam jeszcze na blogi osób, które wzięły udział w candy, dopiero dzisiaj powoli będę to nadrabiać. Moje zniknięcie jest nieprzypadkowe, niestety. W moim domu, wśród retro przedmiotów, uchował się również retro komputer ;) Dziesięcioletni! I działał całkiem sprawnie, aż pewnego dnia... no cóż, umarł śmiercią naturalną. Reanimacja nie przyniosła rezultatu, musieliśmy się czule z nim pożegnać i o nim zapomnieć. Tym sposobem zostałam oderwana od internetowego światka. Ale najbardziej boli mnie, że odchodząc nasz komputer zabrał ze sobą wszystkie zdjęcia Trolla od dnia narodzin :( Mamy jeszcze cichą nadzieję, że może uda się odzyskać dane, bo taka strata jest niepowetowana. Nie pokażę Wam też ostatnich tworów, bo powędrowały do właścicieli, a zdjęcia również zniknęły w czeluściach popsutego sprzętu... Wczoraj do naszego domu zawitał nowy gość, dzięki czemu mogę wrócić do życia ;) Tylko nie jestem jeszcze w stanie umieszczać zdjęć, bo instalacja niektórych programów nie jest zakończona. Ale, ponieważ obiecałam ogłoszenie wyników candy pod koniec długiego weekendu, chcę się wywiązać z tej obietnicy!

Zainteresowanie moimi skromnymi cukieraskami przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Jesteście niesamowite - w candy wzięło udzial 50 osób! Przecierałam oczy ze zdumienia i cierpliwie robiłam losy. Zdjęcia z losowania również są, ale wstawię je dopiero jak już będę mogła. Zamieszałam, zamieszałam i główną nagrodę wylosowała... Zuzanna ! Gratuluję serdecznie!

Ale na tym nie koniec. Zamieszałam znowu, potrząsnęłam miseczką i drugą nagrodę otrzyma alina

Za trzecim razem mieszałam najdłużej i wylosowałam szalir

GRATULUJĘ SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ ZA WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM CANDY

Zdjęcia wygranych niespodzianek powinny pojawić się w ciągu 2 dni. Bardzo proszę o przesłanie mi na maila danych do wysyłki. Jeżeli ktoś nie prześle mi danych, losowanie będzie powtórzone aż do skutku :)

Ateraz lecę powoli odwiedzać Wasze światy, bo strasznie się stęskniłam!

środa, 20 kwietnia 2011

Życzenia i pochwałka :)

Najpierw pochwałka będzie :) Jakiś czas temu wygrałam piękne candy u Suriart. No i muszę, po prostu muszę pochwalić się pysznościami, które do mnie przyszły.






Kociak od razu przypadł do gustu Trollowi :) Jest miękki niesamowicie i strasnzie przytulaśny. Aniołek już wisi, co do serwetek i podkłądek - plan gotowy ;) Suri, dziękuję ci jeszcze raz z całego serca!

Ostatnio powstało trochę nowości, ale nie chcę ich wklejać zanim nie dotrą do nowych właściwieli. Dlatego zostaje mi tylko jedno:

Kochani - życzę Wam dużo spokoju, wewnętrznej radości i świeżości w te Święta. Obyście mogli spędzić je w gronie najbliższych ciesząc sie każda chwilą!

Do zobaczenia po Wielkanocy!

środa, 13 kwietnia 2011

Candy

Kiedy zakładałam blog, nawet nie wiedziałam, co to jest candy. A potem zakochałam się w słodkościach, w emocjach i zabawie. Dlatego postanowiłam też porozdawać słodkości. Piszę to z drżącym sercem, bo jestem w blogowym światku krótko, ale mam cichą nadzieję, że znajdą się jakieś łasuchy :)
Zasady są takie jak zwykle. Jeżeli ktoś chce wziąć udział w losowaniu,proszony jest:
1. O dodanie komentarza pod tym postem ze zgłoszeniem chęci udziału w losowaniu.
2. Umieszczenie podlinkowanego banerka candy na swoim blogu.
3. Osoby bezblogowe proszone są o zostawienie adresu mailowego.
4. Będzie mi bardzo miło, jeżeli dodacie mnie do obserwowanych :) Nie jest to jednak konieczne.



A nagrody będą trzy. Cóż mogę o nich napisać. Pewnie zostaniecie bardzo oświeceni jeżeli napomknę, że nagrody są skrzydlate, popękane i do powieszenia :) A do nich drobnica....
Candy rozpoczyna się z dniem dzisiejszym, a kończy 2 maja o północy. Wyniki losowania mają być osłodą kończącego się długiego weekendu :) Zapraszam serdecznie do zabawy!

I jeszcze jedno powiadomienie. Część z Was już wie, część informuję właśnie teraz, że mi się jaźnia rozdwoiła i powstał drugi mój blog. Ponieważ nie potrafię i nie chcę łączyć moich wynurzeń przyrodniczo-kolekcjonersko-filozoficznych z aniołkowymi przedstawieniami, powstało miejsce, gdzie takie wynurzenia będą miały rację bytu. Domowa Szuflada  Zapraszam na niego serdecznie, naszykowałam pękatych kubków i filiżanek wystarczajaco dla wszystkich.
Pozdrawiam wiosennie i całkiem mokro, bo u mnie od kilku dni pada.

niedziela, 10 kwietnia 2011

A ja gonię wiosnę...

Hmmm, ostatnio mam zastój... Ogólny zastój... W mowie, myślach i uczynkach. Biję się w piersi, bo jedyne co mi w głowie to wiosna. Gonię ją wszędzie, gdzie się tylko pokaże i jakoś brak mi weny twórczej, brak jakiejś takiej iskierki, która pcha do dłubania przy czymkolwiek. Ale od czego są Wasze blogi! Uwielbiam zwiedzać Wasze światy i czerpać z nich natchnienie. Są blogi, na których podziwiam przede wszystkim kunszt pracy i są takie, które chwytają mnie za serce całokształtem, magią zaklętą w słowach i zdjęciach. Do takich blogów należy blog llooki. To na nim natknęłam się na piękne wieńce, na które się napatrzeć nie mogłam. Patrzyłam, patrzyłam, aż w końcu w przypływie radosnego podekscytowania, uszyłam wianuszek dla moich Rodzicielów z okazji rocznicy ślubu. Daleko mu do pięknych wianków, które były jego pierwowzorem, ale ja jestem z niego bardzo dumna, buzia mi się uśmiecha i już robię następny, tym razem do własnego lokum.



Byliśmy dziś z Moimi Chłopakami i Rodzicielami na spacerze. Na poboczu ścieżki leżały ustawione w słupki bale drzewa. Zapach oszałamiający, nawet w lesie wyróżniający się niesamowicie. Uderzał w nozdrza, kręcił, świdrował, przyprawiał o zawrót głowy...




Zieleń pojawiała się dziś nie tylko na obrośniętych mchem pniach. Wdzierała się w każdy możliwy skrawek lasu.



Nawet na niezbyt przyjaznym środowisku szorstkiej kory wiosna spłodziła cudowności.



Ale najwspanialsze spotkało nas pod koniec spaceru. Niedaleko nas, niespiesznie, przeszło stado saren. Mader naliczyła jedenaście sztuk. Z wdziękiem mijały drzewa, ciągle w zwartej grupie. Płoche i łagodne, po prostu wspaniałe! Dwie z nich były zupełnie białe - wyglądały w słońcu jakby świeciły jakimś wewnętrznym blaskiem!
Zdjęcia, niestety, pokazują tylko jak kiepski posiadam aparat, robione pod słońce nie mogą pokazać tego, co widziałam, jednak chciałam się z Wami, mimo wszystko, podzielić ta piękną chwilą.


Nie bójcie się, nie zamierzam zmienić mojego bloga w opowieści przyrodnize. Po prostu zachłysnęłam się wiosną!
Wrócę niedługo, chodzą mi po głowie pewne słodkości ;)