Etykiety

czwartek, 28 lipca 2011

Wyróżnienia

Kochane, dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, miłe słowa i rady. Więc tak: z Mozilli korzystam odkąd pierwszy raz miałam problem z blogerem, więc to nie kwestia przeglądarki. Zmieniłam ustawienia na początkowe i przez jeden dzień mogłam komentować (co pewnie zauważyły niektóre z was) po czym znowu zaczął mi wyskakiwać błąd 503. Dziś z trudem weszłam na aniołowego bloga, nie wiem, czy ten post zostanie opublikowany :(  Za półtora tygodnia przyjeżdża mój brat, może on coś poradzi, bo mój małżonek i ja rozkładamy już ręce. Strasznie mi przykro, że nie mogę was komentować. Ale wierzcie - zaglądam regularnie i podziwiam! Po całym dniu remontu siadam wieczorami przed Waszymi blogami i ładuję akumulatory. Mam nadzieję, że brat pomoże mi załadować także Wasze akumulatory komentarzami :)

Z zaskoczeniem odkryłam, że mój blog został wyróżniony podwójnie przez Aśko i ZuZannę








Szczerze napiszę, że nie spodziewałam się wyróżnienia i zrobiło mi się niesamowicie ciepło na serduchu, że komuś moje anioły podobają się na tyle, że zechciał je wyróżnić. Nie mogłam wyróżnień przyjąć na wspomnianych blogach przez problemy z komentowaniem, ale chciałam tu podziękować dziewczynom :*

Wszystkie blogi, które przeglądam, są wspaniałe, ale chciałabym wyróżnić w szczególności:

EWĘ - za tworzenie szalenie oryginalnych, niesamowitych i smakowitych bukietów, które za każdym razem mnie zaskakują!
SUSANNĘ -  nie znam nikogo, kto szyje takie cuda jak ona - niepotrzebne jej sieciówki, projektanci, bo sama potrafi ubrać swoją szafę w najlepsze i najmodniejsze ciuchy!
DYSIACZKA - za wspaniały świat, pełen ciepła i piękna :)
AGUSIĘ  - przede wszystkim za niedocenianą często koronkę, której jest mistrzynią! (a ja nie mogę zapisać się do niej na candy przez te komentowanie :(((( )
ANETĘ - sutasz w jej wykonaniu to dzieło sztuki!
SZALIR - bo czuję się u niej na blogu jak we własnym domu :)
ZUZKĘ  - za piękne zdjęcia, dowcipne teksty i opisanie tego, co przeżywa każda mama w lekki sposób!

Nie mogę nawet poinformować tych osób o wyróżnieniach, chociaż jeszcze będę się starała wieczorem... Mam nadzieję, że zajrzą i same zobaczą, jak ważne dla mnie są ich blogi!

A teraz w myśl zasady - 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie:

1. Zacznę dość smutno, bo smutny mam lipiec - nie znoszę pogrzebów (jak większość osób), bo irytuje mnie docenianie osób dopiero po śmierci. I jestem jedną z niewielu osób, które nie czują żadnej potrzeby chodzenia na cmentarz w celu postawienia świeczki, kwiatka czy pogrzebania grabkami w ziemi. Wolę pamiętać ludzi żywymi, niż gapić się na pomnik, który dla mnie jest tylko symbolem dla rodziny.

2. Kocham remonty, zmiany w domu, od 3 lat dopieszczam moje mieszkanie i końca nie widać.

3. Namiętnie gram w pewnym radiu o pieniądze, które ciągle mam nadzieję wygrać i już wiem, co z nimi zrobię jak wygram :) Zaplanowane mam to dokładnie w zależności od dnia i nastroju! Mężuś się ze mnie śmieje, ale zdziwi się, jak w końcu zadzwonią i wygram, haha :)

4. Niestety, namiętnie kocham również palenie, które rzuciłam na 2 lata w czasie ciąży i karmienia, a które wróciło do mnie ze słodko-gorzką radością.

5. Gotuję różne, różniaste potrawy z zapałem godnym lepszej sprawy, za to pieczenie to dla mnie katorga, dlatego najlepiej wychodzi mi... sernik na zimno z proszku :)

6. Nigdy nawet nie podejrzewałam, jak bardzo zmienia człowieka dziecko. I było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, chyba największym w życiu. Ciągle uczę się nowej roli, ciągle się przyzwyczajam i nie mogę poznać siebie sprzed Tymuszki. Jest to czasem denerwujące, bo myślałam, że do końca życia będę taka sama, a tu klops :) Ale nigdy nie cofnęłabym czasu, nie czekałabym dłużej. Miłość mojego życia śpi słodko w łóżeczku, a ja mogłabym dla niego zmieniać się choćby co godzinę, jeśli by trzeba było!

7. Moje anioły porozjeżdżały się po Polsce i nie tylko, a ja sama w domu posiadam...tylko jeden egzemplarz, ten z rozmoczonym skrzydełkiem, który uratowałam i tak ta jedna kaleka została. Ciągle planuję zrobienie dla siebie anioła, mam dla niego miejsce, ale nie mam czasu. Szewc bez butów chodzi...

Uciekam na urlop, mam nadzieję, że do jutra uda mi się wysłać wszystkie zamówione anioły, bo w poniedziałek będę podziwiać Beskidy. Nie mogę się doczekać, jakbym miała ogon to bym nim z radości merdałą :) Trzymajcie kciuki za pogodę. Pozdrawiam i do "zobaczenia"!

środa, 20 lipca 2011

Delikatne zamówienia

Nie mogę komentować waszych blogów :( Wyskakuje mi błąd 503 - cokolwiek to znaczy. Zaglądam, widzę cudowności i chcę skomentować, a tu nic, aż mnie szlag jasny trafia. Może ktoś mi napisze, dlaczego tak się dzieje? Przeglądarka zmieniona, a ja nic nie mogę napisać. Ech, czasem aż się cisną pod palce same pochwały waszych tworów, szkoda, że nie mam możliwości ich zapisania... Ale będę próbować dalej, może ktoś mi podpowie, co mogę zrobić.

Siedzę nadal w zamówieniach. Bardzo przyjemnych, bo uwielbiam lepić, kiedy widzę, gdzie mój anioł będzie wisiał. Od razu przychodzą mi do głowy pomysły, czasem kilka i trzeba wybierać, w którą stronę popłynąć :)

Pierwszy aniołek trafił do kochaniutkiej osoby, która czekała na swojego kuchennego stróża :)


Drugi natomiast trafi do wnętrza pełnego starych, stylowych mebli, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością. Zamówiony na prezent - mam nadzieję, że spodoba się obdarowanej :)
Jako jedyny mój anioł miał farbowaną koronkę - kolor żadnej mojej koronki nie pasował do całości, więc musiałam pobawić się farbowaniem...herbatą :) Wyszło kolorystycznie idealnie!


Jeżeli ktokolwiek ma pomysł, co mogę zrobić, żeby móc komentować znowu Wasze blogi - proszę o pomoc. Obecnie jestem w kropce i mogę tylko napisać, że jesteście niesamowitym natchnieniem, jak zwykle zresztą :)

poniedziałek, 4 lipca 2011

Serduszkowo

Coś ostatnio mi się w domu serduszkowo zrobiło i powstała seria Janiołów z sercami. Jednego mogę już pokazać, ponieważ dotarł do właścicielki, na resztę przyjdzie czas.
Jak zwykle ostatnio anioł duży, ok. 30 cm. I też jak ostatnio wszystko - pastelowy. Jakoś tak lato, ze swoimi prześwietlonymi słońcem kolorami, nastraja mnie pastelowo właśnie. W zapomnienie, pewnie aż do jesieni, poszły żywe kolory, a w mojej pracowni królują farby we wszystkich możliwych rozbielonych barwach.



Ostatnio mam dwie lewe ręce - też macie takie okresy w życiu? Najwidoczniejszym tego przykładem jest wygląd mojego przedpokoju. Kupiłam sobie śliczną puszkę z kremowym akrylem, widocznym zresztą na zdjęciu. Otworzyłam w kuchni i cała zadowolona niosłam do pracowni. W przedpokoju jakiś duszek chyba wytrącił mi ją z ręki. Możecie sobie wyobrazić wygląd rzeczonego przedpokoju... Do dziś na ścianach straszą zaschnięte, kremowe kropy. Tak to jest, kiedy się chodzi z głową w chmurach...