Etykiety

czwartek, 24 marca 2011

Małe radości

Czasem niewiele trzeba do szczęścia. Kiedy spokój panuje w najbliższym otoczeniu, radością napawają małe, maciupkie rzeczy. Wiosna wkroczyła do nas w swoich zielonych butach, zamachała modrą czapką nad głowami i uśmiechnęła się słonecznie.


Spacery z Trollem nabrały innego wymiaru. Wiatr rozwiewa włosy nie spętane czapką i pachnie, pachnie magicznie grudkami ziemi.


Dziś się rozczuliłam przypominając sobie, że w zeszłym roku przemierzałam te ścieżki z brzuchem nabrzmiałym tworzącym się życie. A dziś to życie uśmiecha się do mnie jak najbardziej realnie z czeluści wózka.


Radość sprawił mi ostatnio tulipanek od mężusia - pojedynczy, a taki kochany :) Został w przypływie radości uwieczniony z nowymi Janiołami.




Radość sprawiły mi Wasze życzenia imieninowe - jeszcze raz za nie dziękuję. I miłe zaproszenie do zabawy przez Dom za końcem świata. Mam się podzielić z Wami trzema tajemnicami. Hmmm... Nie było to łatwe, bo tajemnicami nie lubię się dzielić. Ale może uchylę rąbka tajemnicy:

- do dziś kocham baśnie ze wszystkich stron świata - pracę magisterską pisałam z baśni Andersena :)
- uwielbiam śpiewać, mimo, że fałszuję tak okropnie, że nawet kot chowa się pod kanapę
- moim marzeniem jest zwiedzenie Hiszpanii wzdłuż i wszerz.

Do dalszej zabawy zapraszam:
Majeizgraje
Olę
Calypso

A jakie są Wasze małe radości? Może zapach świeżego chleba albo widok tęczy?

wtorek, 22 marca 2011

Imieninowo

Dziś przez przypadek mam imieniny. Nie, żebym się chwaliła, bo ja raczej imienin nie obchodzę (najlepszy przykład: moja przyjaciółka od jakiś 13 lat  ma kłopot z zapamiętaniem daty moich imienin, najczęściej dzwoni z życzeniami imieninowymi 3 razy w roku, co jest urocze ;) Zadzwoniła wczoraj, żeby powiedzieć, że pamięta, że jutro mam imieniny i jakby jutro nie zadzwoniła to mam pamiętać, że pamiętała ;P). Ale dzisiejsze imieniny sa specjalne. Rano mąż zszedł do piwnicy wynieść mi wózek, cobym trochę z Trollem powietrza nachapała, i wrócił do domu niosąc kopertę zaadresowaną do mnie. Otwieram, a tam... Cudna kartka imieninowa w moich kochanych kolorkach i słodych na imieninki :)))) No japa mi się uśmiecha od rana, nigdy nikt dla mnie specjalnie nie zrobił takiej piękności. Aśko kochana, sprawiłaś mi niesamoitą niespodziankę, jest piękna, taka bardzo w moim stylu, jakbyś czytała w moich myślach :*** No to się pochwalę tą cudownością:




Masz piękny charakter pisma :)

A tak przy okazji pokażę kolejne anioły. Robione na zamówienie na parapetówkę. Jeden dla właścicieli nowego domu, drugi dla ich synka.
Ten jest kolejnym z serii olbrzymków - znowu ok. 30-centymetrowy. Zdjęcia na jasnym i ciemnym tle, bo przez mój niemrawy monitor nie wiem, które jest wyraźniejsze.



I kolejny dziecięcy. Jakoś nie jestem do nich przekonana, ale staram się ;)


Mam nadzieję, że u Was równie piękna pogoda jak u mnie! Wiosenne pozdrowienia!

czwartek, 17 marca 2011

O Janiele, który musi mieć dużo, dużo mocy

Pewnego dnia, nie tak znowu dawno temu, nie za górami ani za lasami, przeglądałam różne blogi szukając ciekawych inspiracji. Przypadkowo natrafiłam na blog, który w tym momencie zna już większość z Was: blog prowadzony przez Emilię, mamę Laurki . Czytałam go ogarnięta całą gamą uczuć. Z tych uczuć powstał Janiołek z podciętym skrzydełkiem. Lepiąc go wkładałam całą masę ciepłych myśli i mam ogromną nadzieję, że te czary mary, jakie nad nim wyczyniałam, pomogą Laurce przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu. Wiem, że już dotarł na miejsce, więc chciałabym wam go pokazać - bo to nowy wytwór, zupełnie inny od reszty, ale uwierzcie, że stworzony tylko z pozytywnych uczuć :)



No i tak jak obiecywałam, pochwalę się ukończoną biblioteczką :) Książki układałam z pełnym namaszczeniem, chociaż niedługo i tak będą zdejmowane, bo część z nich czeka na nowe okładki - zostały uratowane przed wyrzuceniem na śmietnik. Większość książek zmieściła się na półkach, więc raptem w innych pokojach zrobiło się mnóstwo miejsca!


Wiosna nas poszczuła i sobie uciekła...U Wa też?

poniedziałek, 7 marca 2011

Zbieractwo

Uprawiam zbieractwo we wszelkiej postaci. Jak ktoś się czegoś pozbywa to najpierw dzwoni do mnie, czy tego nie przygarnę. Dzięki temu zbieractwu posiadam piękną maszynę Singera z 1924 roku, radio z lat 50., telefon z ruchomą tarczą, adapter w drewninej obudowie z zestawem płyt winylowych, ręcznie haftowane serwetki prababci Męża Osobistego, 55-letnią paterę na ciasto, ślubne filiżanki mojej babci, naszyjnik z granatów z czasów II wojny światowej...i komplet lnianych obrusów mojej mamy. Uwielbiam lniane obrusy - len jest wytrzymały, farbowany jakimiś nieznanymi mi sposobami, dzięki którym po wielu latach nadal zachowuje wpaniałe kolory. Dzisiejsze Janioły sfotografowałam na tle tych obrusów, które zostały wyciągnięte z przepastnej szafy na cześć nadchodzącej wiosny. Ponieważ... wczoraj na spacerze widziałam cudownie żywe bazi-kotki :)




Naszło mnie też na anielskie skrzydła. Będą wisiały na biblioteczce (jak w końcu będzie wykończona), takie przetarte, jakby trochę niedokończone...Do tego łańcuszek, również postarzany.


Przy okazji powtała seria innych skrzydeł. Jedne z nich mogę już pokazać, inne jeszcze schną.




Czuję w powietrzu, że już niedługo na lnianych obrusach po mojej mamie rozsiadą się dumnie rozkwitłe żonkile i narcyzy... wiosna, wiosna ku nam kroczy :)

wtorek, 1 marca 2011

Koronki i wspomnienia

Na początku chciałam podziękować za odwiedziny na blogu - cieszę się, że tu zaglądacie, a kiedy pozostawiacie po sobie ślad w postaci komentarza, czuję się uskrzydlona :) Oglądanie Waszych blogów i Waszych wspaniałych światów niesamowicie mnie inspiruje i popycha do doskonalenia się. Za to także dziękuję :*

Ostatnio powstał największy anioł, jakiego kiedykolwiek zrobiłam. Ma około 30 cm i jest dość ciężki. Został zamówiony na prezent dla cioci przez pewną uroczą zielonooką kobietkę :) Miał być stonowany i elegancki. Czy taki wyszedł - same osądźcie.


Ponieważ zostało mi trochę kawowej farby, którą malowałam wielkoluda, potanowiłam ciachnąc od razu mniejszego Janioła. Dla porównania wielkości wstawiam zdjęcie grupowe ;)


Ale bez zbliżenia nie może się obejść - ten maluch będzie do przygarnięcia, wystarczy zajrzeć na Aleję Artystów.


Koronki totalnie zawładnęły moim światem!Zawsze ceniłam sobie styl ikeowski, prosty, surowy... Od jakiego czasu jednak wkrada się w niego dużo romantyzmu. Tu koroneczka, tam poduszeczka. Aż się boję co będzie dalej ;) Ale tak sobie myślę, że zawsze lubiłam u babci wyciągać stare, blaszane pudełko pełne guzików, haftek, wstążek i koronek i przeglądać je w nieskończoność. Może teraz to zamiłowanie wraca? A może po prostu się starzeję? ;)

Na warsztacie mam bardzo specjalnego anioła. Specjalnego bo dla specjalnej osoby i dlatego, że będzie trochę inny niż moje Janioły. Ale o nim napiszę dopiero wtedy, kiedy dotrze do właścicielki.

U mnie za oknem słoneczko. Od dwóch dni grzeje buzię i daje nadzieję, że my - czarownice blogowe - tymi nawoływaniami w końcu ściągniemy do nas wiosnę. Wołajmy więc razem dalej!