Uprawiam zbieractwo we wszelkiej postaci. Jak ktoś się czegoś pozbywa to najpierw dzwoni do mnie, czy tego nie przygarnę. Dzięki temu zbieractwu posiadam piękną maszynę Singera z 1924 roku, radio z lat 50., telefon z ruchomą tarczą, adapter w drewninej obudowie z zestawem płyt winylowych, ręcznie haftowane serwetki prababci Męża Osobistego, 55-letnią paterę na ciasto, ślubne filiżanki mojej babci, naszyjnik z granatów z czasów II wojny światowej...i komplet lnianych obrusów mojej mamy. Uwielbiam lniane obrusy - len jest wytrzymały, farbowany jakimiś nieznanymi mi sposobami, dzięki którym po wielu latach nadal zachowuje wpaniałe kolory. Dzisiejsze Janioły sfotografowałam na tle tych obrusów, które zostały wyciągnięte z przepastnej szafy na cześć nadchodzącej wiosny. Ponieważ... wczoraj na spacerze widziałam cudownie żywe bazi-kotki :)
Naszło mnie też na anielskie skrzydła. Będą wisiały na biblioteczce (jak w końcu będzie wykończona), takie przetarte, jakby trochę niedokończone...Do tego łańcuszek, również postarzany.
Przy okazji powtała seria innych skrzydeł. Jedne z nich mogę już pokazać, inne jeszcze schną.
Czuję w powietrzu, że już niedługo na lnianych obrusach po mojej mamie rozsiadą się dumnie rozkwitłe żonkile i narcyzy... wiosna, wiosna ku nam kroczy :)
nareszcie wiosna! :))
OdpowiedzUsuńsuper te skrzydła, aniołki też.
pozdrawiam (:
Sliczne Aniolki w super kolorach i piekne skrzydla:-)
OdpowiedzUsuńUsciski-Halinka-
Kobieto tyle tal marnowałaś talent!
OdpowiedzUsuńJa bym to wszystko przygarnęła...
Ja mam po babci piękny serwis obiadowy, który dostała w prezencie ślubnym. Od zawsze wiedziałam, że dostanę go w spadku :-)
Twoja lista staroci jest imponująca.A taki sam obrusik na którym leży ten czerwony anioł ma moja babcia ;))
OdpowiedzUsuńCo do skrzydeł to sa piękne zawłaszcza te pierwsze z czego je robiłaś glinka, ceramika czy moze masa solna ?
Pozdrawiam wiosennie ;)
Dzięki kochane :****
OdpowiedzUsuńAnioły diablicy - te pierwsze są z masy solnej, ale nie polakierowałam ich - jakoś sam w domu lubię bardziej surowe. Natomiast jak w galeriach wystawiam to tylko polakierowane :) Acha, ą tez pomalowane nierównomiernie gąbką, bo chciałam zachować efekt jakby były z glinki właśnie :)
,,Uprawiam zbieractwo we wszelkiej postaci,,-ja rownież ;)
OdpowiedzUsuńOj ja tez jestem zbieraczem i uwielbiam stare przedmioty z dusza!
OdpowiedzUsuńPiekne Twoje anioly (jak zwykle) i skrzydla. A aniolki rzeczywiscie nie wygladaja na masosolne. Piekne i oryginalne:) Nie moge sie napatrzec!
Witaj kochana miło cie poznać. Dziękuję, że rozgościłaś się na moim blogu i jesteś moim miłym gościem. Pozwól, że i ja zajmę tutaj niewielki kącik z widokiem na twoje prace. Powodzenia w moim candy i buziole duże.
OdpowiedzUsuńA u mnie też są ślady wiosny w postaci przebiśniegów. A starocie też lubię, oj lubię... Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń*Kamilo, fajnie, że nie tylko ja zaciągam do domu wszelkie starocie :)
OdpowiedzUsuń*Cranberry, przedmioty z duszą jak dla mnie nadaj klimatu domowi :) Dziękuję :*
*Dysiaczku, cieszę się, że do mnie zajrzałaś :) Na wyniki candy będę czekała z niecierpliwością - buziole!
*Hopik, zazdroszczę przebiśniegów - u nas jeszcze nie znalazłam. Również pozdrawiam.
Pozwoliłam sobie zajrzeć:-). Niezła "zbieracka" kolekcja, szczególnie zazdroszczę tego Singera:-). Piękne są te wszystkie Twoje dzieła, aniołki prześliczne, zazdroszczę i przede wszystkim gratuluję talentu. Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńCóż za cudowna lista!!!! Ja ostatnio również kocham starocie, lubuję się w cudnych lnianych pościelach i obrusach z koronkami ;-))))
OdpowiedzUsuńPiękne aniołki!!!! Czerwony na tle maków bije wszystko na głowę ;-)!
Pozdrawiam!
poproszę na askagie[małpa]gmail.com Twój adresss :))) sasasa...
OdpowiedzUsuń*Mamaizgraja, dziękuję bardzo :* Miło mi, ze tu zajrzałaś :)A Singera uratowałam od wyrzucenia na śmietnik. Chętnie bym go obfotografowała, ale stoi w ciemnym przedpokoju i zdjęcia wychodzą paskudne :/
OdpowiedzUsuń*Bosastopko, u mnie zamiłowanie do staroci przeplatane zamiłowaniem do prostoty - jakaś chyba dziwna jestem ;)Dziękuję za miłe słowa :*
*Aśko, poszło!
sliczne aniolki!
OdpowiedzUsuńSerwety swietne :) tez lubie len szczegolnie tak mocno nakrochmalony i wymaglowany ze az skaleczyc sie mozna :D
Znam cala technologie wykonywania lnianych obrosow i ich farbowanie z praktyki w fabryce lnu :)i moge ci powiedziec ze to naprawde duzo pracy... taki maly obrus :)
Pozdrawiam :)
Popieram takie zbieractwo!:) Aniołki Twoje piękne, widac że z dusza i sercem:) W tym poście takiego nie ma, ale widziałam poprzednio - skrzydła z popekaniami - świetny efekt! Pozdrawiam ciepło i ciesze się, że zaglądasz do mnie:)
OdpowiedzUsuńUlla, ja to jetem jedną z niewielu osób, które jeszcze własnoręcznie krochmalą pościel i obrusy ;)
OdpowiedzUsuńRita, dziękuję bardzo :* A zbieractwo to chyba trzeba mieć we krwi :)
Śliczne te Twoje maleństwa.. jeden fajniejszy od drugiego!!
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów zachwytu!! :)
Rozgoszczę się, jeśli pozwolisz :)
zapraszam też do siebie :)
zuzanioly.blogspot.com