Etykiety

niedziela, 30 października 2011

Po długiej przerwie

Witajcie kochane! Powrót do pracy trochę (bardzo!) zaburzył moje możliwości czasowe. Z tego powodu ostatnio aniołów jak na lekarstwo. Brakuje mi lepienia, malowania i wymyślania. Sama od siebie nic nie tworzę, chociaż już mam pomysły świąteczne (mam nadzieję, że przed Świętami zdążę je zrealizować ;)). Na szczęście są jeszcze zamówienia, i to bardzo inspirujące!

Jakiś czas temu kochana Ewcia z Primulą nie mniej kochaną złożyła u mnie zamówienie na kolejne aniołki. Więc z przyjemnością zabrałam się do pracy. Aniołki dotarły już do zamawiających i mogę się nimi pochwalić. Dziś część zamówienia, reszta będzie później (kiedy dotrze już do wszystkim obdarowywanych).

Najpierw Janioł do pokoju małej Martusi. Miał być falbianiasty, koronkowy i ze wstęgą z napisem. Taki też powstał i mam nadzieję, że dobrze będzie się sprawował w pokoju małej kobietki.


Kolejny już poważniejszy. Końcówki sukienki ma zaznaczone białym paseczkiem, nie udało mi się jednak uchwycić tego aparatem, niestety :/



Powstały też spontanicznie dwa anioły do pokoju dziewczęcego dla córeczek Ewy. Zobaczyłam ich pokój na Ewki blogu i nie mogłam się powstrzymać. Zdjęcia są oczywiście autorstwa samej Ewy, bo ja jak zwykle gapa i nie sfotografowałam Janiołów przed wysłaniem. Dziękuję Ewuś :*




Czy wy też nie wiecie czasem w co włożyć ręce? Ja ostatnio mam chyba taki czas ;) Niedługo kolejna porcja, tyle pomysłów rozsadza mi głowę, a tak mało czasu na ich realizację... Dziękuję, że ciągle zaglądacie do mnie i cieplutkie pozdrowienia ślę moim podczytywaczom :*

poniedziałek, 3 października 2011

Prezentowo sie zrobiło - Gwiazdka sie zbliża :)

Miałam kiepski dzień. Taki, kiedy włosy się nie układają, a codzienność wdziera się w myśli i smutno jest bardzo. I wiecie, dzięki dwóm osobom z blogowego światka znowu poczułam się pełna energii i szczęśliwa! I to dzięki osobom, które nigdy mnie na oczy nie widziały! Zaskakuje mnie niesamowicie ten blogowy świat, do którego przystąpiłam kiedyś z ciekawością, nie wiedząc, jakie cudowne, bezinteresowne osoby go zamieszkują!

Pierwszą z nich była Calypso . Kiedyś zamówiła u mnie anioła na Komunię. Aniołka tego wysłałam jej jako prezent świąteczny. Nie pojawił się on na moim blogu, bo jego zdjęcie zniknęło w czeluściach popsutego, starego komputera. Niedawno odezwała się do mnie ta kochana Kasieńka i spytała, co by mi się wymarzyło. A że zbliżały się trzecie urodziny córeczki przyjaciół - Karolinki (o Karolci można poczytać klikając na zdjęcie z 1% podatku), wymarzył mi się dla niej prezent od Kasi. Kasia zabrała się do pracy z prędkością światła! Kilka dni później była już u mnie paczuszka. A co w niej się znalazło! Łzy w oczach mi stanęły, tak się wzruszyłam. Najpierw oczywiście cudna Króliczka (mam tylko zdjęcia zapakowanej Króliczki, miałam zrobić na imprezie urodzinowej wraz z Karolcią, ale impreza była tak przednia, że... nie zdążyłam wyjąć aparatu z torby! mam nadzieję, że Kasia zrobiła zdjęcia niezapakowanej Króliczki i pokaże ją u siebie).



Do Króliczki było dołączone serduszko z imieniem jubilatki! Cuuuudo! Nie muszę chyba pisać, jak zareagowała Karolcia? :) Dodam tylko, że jej mama oglądała z zachwytem Królisię z każdej strony :)

Ale cóż to? Razem z Królisią z paczuszki wypadł...Ślimak!!!! Ślimak dla Trolla! Ślimaki Kasi podziwiałam od dawna, ale nie sądziłam, że u mnie w domu zamieszka jeden z nich!



Tymuszka zachwycony, piszczał z uciechy! Wyprzytulał Ślimaka na wszystkie możliwe sposoby.
W liście napisanym na pięknej papeterii Kasia wyjaśniła, że Ślimak jest prezentem urodzinowym dla mojego Trolla. Dziękuję jeszcze raz Kasiu :*
Ale to nie wszystko, o nie! Kasia stwierdziła, że dla mnie też coś musi się w paczuszce znaleźć i dostałam coś dla ciała - słodkości, i coś dla ducha - sól do kąpieli. Zdjęć nie będzie, bo wszystko zostało natychmiast zużyte, hehe :)

Kasiu, jeszcze raz dziękuję z całego serca, to była magiczna paczuszka!

Ale, ale, na tym nie zakończył się dzień, który miał być dość niesympatyczny, a zrobił się taki czarodziejski!

Ostatnio co weszłam na blog Zuzanny, podziwiałam jej karteczki. Strasznie podoba mi się jej styl - elegancki, nieprzesadzony, słodki. Karteczki zawsze są pięknie dopasowane kolorystycznie i pomysłowe - uwielbiam je oglądać! Zuza po tych moich zachwytach chciała mi przesłać jedną karteczkę, na co czekałam z wypiekami na twarzy. I przyszła paczuszka... chwila, chwila, jedna karteczka potrzebuje aż całej paczuszki?! Jak się domyślacie, ta anielska dusza nie poprzestała na jednej kartce! Oto co ukazało się moim oczom:



Nie jedna, a cztery prześliczne karteczki! Śliczny liścik od Zuzy! Do tego przydasie, które już mnie natchnęły do kolejnych aniołów, a nawet do zorganizowania niedługo czegoś słodkiego :) Spójrzcie tylko z bliska, jakie wspaniałe kartki dostałam!!!


Ta po prostu trafiła w samą dziesiątkę - mój brat z żoną obchodzą niedługo pierwszą rocznicę ślubu - będzie  cudowna na tę okazję!



Wszystkie motylki na tej karteczce są prześlicznie trójwymiarowe! Ta karteczka będzie czekać na jakąś wyjątkową okazję :) Nawet już domyślam się po cichu na jaką... :)


Ta jak nic z Wielkanocą mi się kojarzy! Kolorystyka prześliczna - identyczne kolory mam w dużym pokoju, więc to jest najlepszym dowodem, że Zuza trafiła niesamowicie w mój gust!


I ostatnia, specjalnie na koniec zostawiona, bo... nie oddam jej nikomu! :)No po prostu zakochałam się w niej po uszy, jest moja i tylko moja! Będzie stała na szafce nocnej u mnie, a ja codziennie będę ją podziwiać!

Zuzka, kochana, nawet nie wyobrażasz sobie, jaką mi przyjemność sprawiłaś, jak poprawiłaś humor, ile wiary w drugiego człowieka wlałaś w moje serducho! Kartki są niesamowite po prostu, przydasie cudnej urody, a ty sama Zuzanno jesteś przekochana!

Dziewczyny, nie wiem, skąd  się bierze taka dobroć, bezinteresowność, ale jest po prostu niezwykła! I wiecie co? Dzielą nas kilometry, ale mam wrażenie, że świat blogowiczek jest taką jedną rodziną. 

Dziękuję wam za Gwiazdkę we wrześniu, w środku tygodnia, w słoneczny, cieplutki dzień. Dziękuję za uśmiech na twarzy i wpuszczenie do głowy optymizmu! Dziękuję kochane kobietki :*

sobota, 17 września 2011

Genius Loci

Wiecie, mimo tego, że robię anioły, że one fruwają po Polsce, to i tak zawsze z niedowierzaniem przyjmuję fakt, że ktoś chce moje anioły kupować, że komuś naprawdę się podobają. Ja w nich widzę tyle niedociągnięć, ciągle nad nimi pracuję i ciągle mam wrażenie, że co innego mi w głowie siedzi, a co innego wychodzi. I taka mnie niemoc czasem ogarnia, bezsilność, że nie mogę zrobić dokładnie tego, co chcę.... A potem pojawia się kolejna osoba, która coś zamawia, a mi rośnie w serduchu ogromna radość i przepełnia mnie całą! Tak było z najcierpliwszą zamawiającą - Ewą. Jakie cuda tworzy Ewka nie muszę opisywać - sama za każdym razem, kiedy do niej zaglądam, zbieram szczękę z podłogi. I to właśnie Ewa zamówiła u mnie olbrzyma, który miał być opiekunem jej domu. Co za wyzwanie, aż mi w środku wszystko z przejęcia drżało! A potem się zaczęło - w ciągu wakacji trafiło w to zamówienie trochę paskudnych przypadków, ciągle coś się przesuwało. Nawet nie wiecie, jak się ze wstydu paliłam! A Ewa ze stoickim spokojem czekała i jeszcze mnie pocieszała! Sama jest aniołem, tylko w ludzkiej skórze! Wstyd przyznać, ile na swojego opiekuna czekała, więc się zgrabnie od odpowiedzi wywinę ;) W końcu powstał - 40 centymetrowy, największy, jakiego zrobiłam! Bałam się, czy mi się do piekarnika zmieści, ale dał radę :) Na włosy poszedł cały złotol, tyle tych kłaczków się nazbierało! Anioł został zaklęty i ozdobiony na odwrocie moim ukochanym napisem łacińskim Genius Loci - oznacza ducha opiekuńczego, takiego anioła stróża. Mam nadzieję, że będzie opiekował się całą rodziną Ewy dłuuuuuugie lata!

(zdjęcia aniołów są zrobione przez Ewę na moją prośbę - miałam kiepskie światło i nie byłam w stanie zrobić wyraźnego zdjęcia)


A ponieważ Ewa wykazała się anielską cierpliwością, pofrunął do niej jeszcze jeden anioł, mniejszy, który Ewa postanowiła zawiesić kiedyś w swojej pracowni (na co mordka mi się roześmiała :)).



I dla porównania - olbrzymek z maluszkiem:


Ewa była bardzo zadowolona ze swoich skrzydlatych przyjaciół, czego dowód dała mi ostatnio. Ale o tym ciiiiii, jeszcze kiedyś będzie :)

sobota, 10 września 2011

Ślubne

Nazbierało mi się trochę ślubnych aniołów. Zamówienia ślubne bardzo mnie cieszą, bo zawsze kiedy robię takiego anioła, myślę sobie, że taki anioł na Nową Drogę Życia to nie tylko zwykła pamiątka, ale taki prywatny stróż... już nie jednej osoby, ale dwojga. Zaklinane, by na zawsze niosły szczęście obdarowanym! Ech, uwielbiam śluby, zawsze na nich płaczę ze wzruszenia. Od mojego minęło już 5 lat, a ja ciągle zakochana i z rozrzewnieniem wspominająca ten dzień, kiedy przy rodzinie i przyjaciołach wyznawaliśmy sobie największą miłość na świecie!

Pierwszy z aniołów ślubnych jest dla mnie szczególny, bo nie zamawiany, ale robiony dla przyjaciół. Ludzi uwielbiających lata Wielkiego Kryzysu, mafię włoską ;) i czas prohibicji :) Anioł miał być leciutko stylizowany, ale nie za bardzo. Muszę przyznać, że jestem z niego bardzo zadowolona, a nowożeńcy byli zachwyceni!


Zamówienie na następnego anioła ślubnego ucieszyło mnie tym bardziej, że był to kolejny Janioł zamawiany przez Susi! Zawsze kiedy ktoś wraca do mnie z zamówieniem, jest to dla mnie największy komplement! Na blogu Susi oglądałam ostatnio zdjęcia ze ślubu i napatrzeć się nie mogłam na cudowną Pannę Młodą! Mam nadzieję, że anioł Młodym przypadł do gustu. Zdjęcie niestety robione wieczorem z fleszem, bo raniutko anioł był wysyłany, więc go szybko pakowałam. Myślę jednak, ze nawet kolory nie zostały przekłamane, więc można spokojnie go obejrzeć.


A ponieważ poprzedni Janiołek dla Susi dotarł lekko uszkodzony (pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja, na co ta kochana osóbka wcale się nie skarżyła! taka jest cudowna!) to postanowiłam rozmnożyć aniołka ślubnego i na dokładkę wysłać jeszcze jednego :)



Ostatni aniołek ślubny... rozkleił Pana Młodego :) Tak się młodzi z niego ucieszyli, że nie mogłam w to wprost uwierzyć! Wisi już podobno w nowy domku i strzeże właścicieli, którzy już upajają się Miesiącem Miodowym!


I tym oto sposobem z ogromna przyjemnością podczas robienia ślubnych upominków, mogę sobie sama powspominać, jak to było, kiedy ja wychodziłam za mąż... Polecam taki fantastyczny sposób na wspominki!

A następnym razem pojawi się tu prawdziwy olbrzym - takiego dużego anioła dla pewnej niesamowitej osoby robiłam po raz pierwszy, z tym większą chęcią się nim pochwalę! Miłego weekendu - mam nadzieję, ze będziecie mieć czas, żeby wyjść ze swoich pracowni i cieszyć się moją ulubioną porą roku, która ewidentnie już do nas zawitała! Jej zapach unosi się w powietrzu nieprzerwanie... jesień....

wtorek, 6 września 2011

Misz masz

Dzisiaj krótki post misz - maszowy, taki trochę dziecięcy.

Na pierwszy ogień pójdzie aniołek zamówiony dla pewnej małej, uroczej damy :) Miał pasować do kolorów w pokoju, a ja wpadłam na pomysł, żeby miał suto marszczoną, troszkę barokową sukienkę. I kwiaty, bo jak dama to kwiatów wymaga! Dlatego też dla małej Majeczki powstał anioł z kwiatami we włosach.


A jak ma być misz masz, to teraz nie aniołowo, tylko prezentowo. Moje dziecię, które już roczek skończyło, otrzymało od Oli wspaniałą niespodziankę! Olu, nawet nie wiesz, jaką nam radość sprawiłaś tą przytulanką! Tymuszka zachwycony i wcale mu się nie dziwię, bo helikopter mięciutki i po prostu niesamowity! Zdolne twoje paluszki naprawdę tworzą cuda! A oto i nowy przytulak Tymcia:


I uwierzcie na słowo - w realu jest jeszcze piękniejszy! Dopracowany niesamowicie i przezabawny!
Jeszcze raz dziękujemy :*


I kolejna misz maszowa informacja - przeoczyłam jedno wyróżnienie i zapomniałam o nim napisać!  Nie wiem, jak mogłam, ale widocznie i to się zdarza. Od Zuzki wspaniałej z ciepłego, przezabawnego bloga dostałam wyróżnienie już wam znane :)



Zuzik, dziękuję z całego serca za to, że tak miło o mnie pomyślałaś :***** Zadanie wypełniłam, hej!

Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem - dodajecie skrzydeł, jesteście niesamowite!!!!!

A następnym razem będzie baaaardzo ślubnie, ale ciiiiii ;)